Jakub Szczotka | 06.04.2022 r.
Zdarza Ci się wątpić we własne kompetencje, choć nie narzekasz na brak sukcesów w życiu zawodowym? To wbrew pozorom całkiem powszechne zjawisko psychologiczne, które fachowo nazwano syndromem oszusta (w angielskim oryginale to imposter syndrome). Co zaskakujące, syndrom „impostora” dotyka także ludzi z ponadprzeciętnymi osiągnięciami — prezesów międzynarodowych firm, uznanych aktorów czy utytułowanych sportowców.
Objawy syndromu oszusta są różne, ale sprowadzają się do wspólnego mianownika — braku wiary we własne siły, który często przekłada się na paniczny wręcz strach przed „zdemaskowaniem” i awersją do uzasadnionego podejmowania ryzyka.
Pewność siebie i wiara we własne możliwości są bardzo pomocne, a właściwie wręcz niezbędne w biznesie (choć ich niezdrowy nadmiar może wpędzić w kłopoty, co pokazuje historia Elisabeth Holmes, która z pewnością nie cierpiała na syndrom oszustki).
Co więcej, to właśnie wiara w siebie pozwala podejmować wykalkulowane i często niezbędne ryzyko.
Osoby dotknięte syndromem oszusta odczuwają nieracjonalny stres przed tym, że ktoś dowiedzie ich niekompetencji. Często jest to stres wręcz chroniczny, bo kolejne sukcesy nie osłabiają tego syndromu, a nawet go wzmacniają. Nierzadko dochodzi więc do sytuacji, w której syndrom oszusta przeradza się w błędne koło.
Niezależnie od skali przygotowań, osoby cierpiące na tę przypadłość przekonują same siebie, że sukces nie jest ich zasługą, a jedynie wypadkową niezależnych od nich okoliczności.
Taka postawa ma destrukcyjny wpływ zarówno na zdrowie psychiczne, jak i na zdolność do racjonalnej oceny sytuacji, która z kolei jest niezbędna do podejmowania optymalnych decyzji.
Pojęcie to zostało przedstawione w pracy naukowej autorstwa dwóch amerykańskich naukowczyń Pauline R. Clance oraz Suzanne A. Imes. Owe panie przebadały ponad 100 kobiet powszechnie szanowanych za swoje osiągnięcia w życiu zawodowym. Większość badanych wykazywała problemy z akceptacją swoich osiągnięć, przypisując je szczęściu lub twierdząc, że to inni mają o nich zbyt dobre zdanie.
Dziś, ponad 40 lat później, wiemy zdecydowanie więcej o syndromie oszusta. Pomagająca biznesom online platforma Kajabi przeprowadziła badania, z których wynika, że:
Badanie to przeprowadzono na stosunkowo niewielkiej próbie (600 osób), więc jego wyniki są obarczone ryzykiem błędu, ale nietrudno wnioskować, że syndrom oszusta to zjawisko nieobce w życiu przedsiębiorcy.
Pełne wyniki badań oraz więcej danych znajdziesz na blogu Kajabi.
Niskie poczucie własnej wartości i odczuwanie winy to najczęstsze objawy towarzyszące syndromowi oszusta. Są one szczególnie destrukcyjne u osób decyzyjnych, których trzeźwy osąd sytuacji jest kluczowy dla sprawnego działania każdego przedsiębiorstwa.
Przesadnie niska samoocena może negatywnie odbić się na Twojej produktywności, a to z kolei prowadzi do samospełniającej się przepowiedni — im gorzej będziesz o sobie myśleć, tym większa szansa, że faktycznie będziesz gorzej pracować. Jak temu przeciwdziałać? Oto kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę.
Jak już wcześniej wspominaliśmy, syndrom oszusta to bardzo powszechna przypadłość, nie ma więc potrzeby udawać, że nie istnieje. Czasami już sama świadomość, że przesadzasz z samokrytyką, może pomóc. Mów, a nawet śmiej się z przesadzonych autozarzutów otwarcie — oswoisz w ten sposób niesprawiedliwie krytyczne myśli.
Lider danego projektu nie musi być chodzącą encyklopedią. Nie musisz znać wszystkich szczegółów każdego projektu od podszewki. Przywódca ma stworzyć warunki dla swojego zespołu, by jak najlepiej zrealizował powierzone mu zadanie.
Proszenie o pomoc nie jest oznaką słabości, wręcz przeciwnie, a Twoi współpracownicy najpewniej chętni Ci pomogą. Pomaganie innym sprawia, że ludzie czują się potrzebni i pogłębia wzajemne relacje.
Powyższy punkt możemy także odwrócić. W końcu, jak lepiej udowodnić swoje kompetencje, niż pomagając innym?
Perfekcjonizm to nieraz pułapka, w którą łatwo wpaść. Zastosuj zasadę „done is better than perfect”. Dążąc do nieustannej perfekcji, narzucasz na siebie wymagania, którym zazwyczaj nie sprostasz, co z kolei jest przepisem na niekończącą się samokrytykę.
No właśnie, skoro zastanawiasz się, czy zawdzięczasz swój sukces swojej pracy, czy czynnikom zewnętrznym, to znaczy, że masz już na swoim koncie jakieś osiągnięcia. Prawdopodobne jest więc, że to właśnie swojej pracy zawdzięczasz osiągniętą pozycję.
By tego dokonać, musisz przede wszystkim zdać sobie sprawę, że nie warto być dla siebie przesadnie surowym. Prowadzenie biznesu to stresujące zadanie, dlatego pamiętaj o zachowaniu umiaru w samokrytyce. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i nie tylko Ty kwestionujesz zasadność swoich osiągnięć — mówi się, że nawet Albert Einstein cierpiał na syndrom oszusta.
Jednym ze sposobów na rzetelną ocenę swoich dotychczasowych osiągnięć i planów na przyszłość jest zewnętrzna konsultacja.
Zostaw nam swój e-mail, a:
dowiesz się o nowych prekampaniach emisjach
otrzymasz darmowy e-book „Vademecum inwestora”
powiadomimy Cię o najważniejszych zmianach na polskim rynku finansowania społecznościowego