Siła tłumu w praktyce, czyli internauci kontra świat wielkiej finansjery

Jakub Szczotka31.01.2021 r.

Akcje GameStop — najbardziej chodliwe papiery stycznia 2021

GameStop to nazwa, którą w drugiej połowie stycznia odmieniano w branżowych publikacjach przez wszystkie przypadki. Co było tego powodem? Ta notowana na amerykańskiej giełdzie firma stała się zarzewiem wirtualnej walki pospolitego ruszenia młodych, drobnych inwestorów z mocno nielubianymi funduszami hedgingowymi, które zdecydowały się grać na spadki cen akcji tej właśnie spółki.

 

 

Na samym początku warto wspomnieć nieco więcej o samym GameStop (który za oceanem notowany jest pod symbolem GME). Firma ta zajmuje się sprzedażą fizycznych kopii gier wideo, czyli operuje w branży, która nie dość, że od kilku lat zmaga się z rosnącą w siłę konkurencją w postaci cyfrowych kanałów dystrybucji, to na dodatek w trakcie ostatnich kilku miesięcy została mocno dotknięta przez pandemię.

Amerykańskie fundusze hedgingowe (rodzaj funduszu inwestycyjnego) zdecydowały się wykorzystać sytuację i na niej zarobić — poprzez „shortowanie”. Co to oznacza? W praktyce owe fundusze „pożyczyły” od maklerów akcje GME i sprzedały je, licząc, że niewiele później odkupią po niższej cenie i zwrócą te same papiery wartościowe. Różnica między ceną sprzedaży a ceną zakupu akcji jest w takiej sytuacji zyskiem funduszy.

 

 

Portal reddit na posterunku

Nie uszło to uwadze społeczności drobnych inwestorów (udzielających się głównie na portalu reddit.com), którzy zdecydowali się rzucić wyzwanie wielkim instytucjom i zaczęli masowo wykupywać akcje GameStop, windując tym samym cenę tych papierów i jednocześnie zmniejszając ich podaż na rynku.

Warto dodać, że wspomniany wcześniej manewr pożyczki akcji od maklera jest obciążony prowizją, która jest zależna od ceny akcji. Im wyższa owa cena, tym wyższa prowizja, którą fundusze hedgingowe muszą płacić, zanim zwrócą pożyczone akcje. Galopujący wzrost ich wartości poniekąd wymusza minimalizację strat i często zmusza „szortujących” do ponownego wykupu akcji, ale po dalece niesatysfakcjonujących ich cenach.

 

 

Właśnie taki cel przyświecał internautom — zmusić bogate fundusze do wykupienia wcześniej sprzedanych akcji po bardzo wysokich cenach, narażając inwestorów instytucjonalnych na nieprzewidziane koszty. Jak donoszą branżowe portale, internauci dopięli swego, narażając m.in. Citron Research czy Melvin Capital na wielomiliardowe straty.

A jak wygląda historia cen akcji GameStop w liczbach bezwzględnych? Na dzień pisania tego artykułu (30.01.21) cena akcji GME wynosi 312 dolarów, 1 stycznia 2021 roku wynosiła 17,25 dolara, a jeszcze rok temu było to raptem około 4 dolarów!

 

wykres obrazujący cenę akcji GameStop na przestrzeni ostatniego roku // za lynxbroker.pl

Nie tylko fundusze „oberwały”

Postronną ofiarą tej „wojny” stała się m.in. aplikacja tradingowa Robinhood, która najpierw całkowicie wyłączyła możliwość handlowania akcjami GME, by później pozwolić na jednoczesne kupno jednej, słownie jednej, akcji GameStop! Oczywiście nie spodobało się to użytkownikom aplikacji, która jeszcze niedawno przedstawiała samą siebie jako oręż do walki biednych z bogatymi.

Wspomniani użytkownicy zasypali Robinhooda negatywnymi recenzjami na Google Play Store, jednocześnie składając petycję do Apple, by ten usunął aplikację ze swojego sklepu. Kolejnym rozdziałem tej akcji jest #CancelRobinhood, który zachęca, by całkowicie zaprzestać z korzystania z aplikacji.

Jak się jednak okazuje, nie tylko akcje GameStop zostały wzięte przez internetowy tłum na celownik. Także kilka innych spółek, które należą do grona chętnie granych na krótko, mocno poszybowało w górę. Mowa tu m.in. o sieci sklepów Bed Bath & Beyond, producencie słuchawek Koss Corp. czy dobrze znanej w Polsce Nokii. Te ruchy doprowadziły z kolei do kolejnych ograniczeń w sprzedaży płynności papierów, nakładanych przez kolejnych brokerów.


Jak to się wszystko skończy?

Cała sytuacja jest mocno bezprecedensowa, specjaliści przewidują jednak, że jak każda chwilowa moda, nie skończy się dobrze dla większości małych graczy.

W ostatecznym rozrachunku bowiem kosmiczna wycena spółek borykających się z problemami finansowymi nie jest możliwa do utrzymania, a internetowi drobni inwestorzy już wkrótce mogą boleśnie przekonać się o tym, że każda rewolucja wcześniej czy później zjada swoje dzieci. Choć mam nadzieję — i jednocześnie podejrzewam, że niejedno z Was się ze mną zgodzi — że tym razem będzie inaczej.